Miałam może osiem lat. Spłakana wróciłam do domu, od progu zawodząc: "Co ja narobiłam! Stenia już nie będzie się nigdy ze mną bawić". Mama na to spokojnie, znad papierosa: "No to siadaj i opowiadaj". "Mamo, ja na nią naplułam, zabrałam jej kanapkę i wyrzuciłam do śmietnika". "Okropnie się zachowałaś, niezależnie od tego, o co poszło. Ale poczekaj, powiedz mi: który ty raz żyjesz?". Ja na to, chlipiąc: "Jak to który? No pierwszy". "To skąd miałaś wiedzieć?". Ewa Woydyłło

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz